Po porannym obudzeniu moich zwłok,z mocnym wkurwem udalem sie do Bartka,do Świętochłowic,celem uspokojenia się ;) Gdy już troszke emocje opadły,po irytującym poranku,wracając od Bartka zadzwonił do mnie Groszek z wspaniała informacją - "Przyszły łatki rowerowe!",więc długo sie nie zastanawiając zamiast jechać do domu,pojechałem do Groszka ;) Jadac ze Świętochłowic,podniecenie na samą mysl o łatkach sprawiło,ze staralem sie jechać powyżej 35km/h i jechalem...dopoki nie spotkałem traktora na drodze i ni chuja go wyprzedzić :@
gdy już dotarłem do Groszka z zaciekawieniem obadalismy latki i zastanawialismy sie jak je wlasciwie sie uzywa xD
gdy wracalem,zaczelo ostro jebać żabami,co mnie nie zmartwilo strasznie,po deszczu sie lajtowo jedzie.
A teraz ciekawszy ewenement - wrocilem do domu,napilem sie 0.5litra wódki z makro-colą,zapijając maślanka truskawkową,poszedłem do wózkowni <tam trzymam stare rowery>,głowe oparłem o kolo i zasnołem xD
Co jak co,ale najdziwniejszy motyw ostatnich dni ;)
Stosunkowo długa przerwa w jeździe na rowerze - Dzisiaj jedynie wypad do parku pośmigać na rowerze,dla czystej rekreacji. Za niedługo szykuje sie jakis dłuższy wyjazd ;)
Dzisiaj bardzo niespotykana wycieczka,bowiem...rowerkiem wodnym xD Wraz z dziewczyną postanowiliśmy wyruszyć na ślaski zbiornik wodny - Chechło i po pluskaniu sie w wodzie i opalaniu,postanowilismy wynająć rowerek wodny za 13 zł/h (!!) Drogo jak cholera ale...no cóż ;) Po drodze "goniliśmy" kaczki i było..śmiesznie. A mniej wiecej 100 metrów od brzegu...ster Nam sie urwał <Naprawde sie urwał!> i można powiedzieć,że dryfowaliśmy...i JAKIMŚ cudem dotarliśmy na miejsce.
Ah...Wcześniej byłem na rowerze po sklepach pojeździć ;)
Rano do roboty,potem do kumpla do Świętochłowic,nazot do Bytomia,po poludniu w hice do Groszka,poszpilalismy w GRID'a i nazot do Bytomia az do Piekar Slaskich bo mial cos zalatwic,potem do Bytomia i siedlismy sobie koło "Supersamu",z nadzieja,ze przestanie jebac zabami i przejdzie,ale gdy zdalismy sobie sprawe,ze nie da rady,to odprowadzilem grocha na knajfeld i sam pojechalem nazot do domu,dosyc fajny dzien,bo stosunkowo szybko jezdzilismy ;)